Przejdź do głównej zawartości

Violetta-ksiażka tom 3 ,,Nie poddam się!"

Jest to książka na podstawie disneyowskiego serialu ,,Violetta" pod logo Disneya. Podkreślę że kiedy piszę tę recenzję, nie oglądałam serialu, poprostu książka mi wpadła w ręce ;) Ale zamierzam to nadrobić! Pamiętam, że ten serial był popularny wśród dziewczyn w podstawówce. Pewnie nie bez powodu, więc książki z tej serii też jak najbardziej mogą być fajne. Ale przejdźmy do recenzji.

Duża część tej książki to typowe rozterki nastolatki i wątek miłosny. Poprostu ona emanuje problematyką zakochanej nastolatki. Czy to źle? Nie sądzę, bo przeplata się to z ciekawymi intrygami. Chociaż przyznam, że w pewnym momencie uczucia Violetty i Leona były tak skomplikowane, że przez chwilę ich schodzenie się mnie żenowało. Ale tylko przez chwilę, więc chyba nie jest z tym tak źle. W ogóle tutaj ilość nieporozumień między Violettą i Leonem jest niemożliwa, ale przynajmniej przez to nie jest nudno xD A ich relacja jest całkiem urocza i myślę, że Leon to odpowiedni chłopak dla Violetta, patrząc po tym jak ją wspiera. Ciekawe, czy w serialu jest z nim do końca.

Im dalej w las, tym więcej intryg, więc czytając Violettę nie będziecie się nudzić. Fajne jest też to, że ta część serii (bo ta książka jest z serii o Violeccie) mocno opiera się na tym, że Violetta i jej przyjaciele chcą zostać artystami muzycznymi i na nich się uczą w szkole muzycznej zwanej ,,Studio". Nie, żeby było czuć muzykę, bo dostajemy tylko opisy, że ktoś zaśpiewał, ale i tak jest ok, bo tworzy to jakiś klimat.

Szkoda, że Ludmiła wcale się nie zmieniła do końca książki. Przez chwilę wydawało się, że coś się z nią dobrego dzieje, ale ostatecznie pozostała złą postacią. W sumie, czasem niektórzy ludzie pozostają źli i się nie zmieniają, więc o co ja mam pretensje? No cóż, poprostu wydaje mi się, że gdyby się nieco zmieniła, byłoby to głębokie. Ale brak tego nie pogorszył mi odbioru książki, więc tak tylko marudzę.

Pod koniec książki przeszło mi przez myśl, że mniej mi się podoba ta część, ale potem zaczęło się więcej dziać i ostatecznie mile mnie ona, może nie zaskoczyła, ale nakłoniła do zapoznania się z Violettą.

Na niektórych stronach są ładne, małe ilustracje, a w środku są zdjęcia z serialu. To jest taki miły smaczek, szczególnie dla fanów Violetty.

To co Pablo powiedział na koniec książki, dało mi do myślenia. Nie zacytuję tego, żeby wam nie zaspoilerować. Powiem tylko że chodzi o to, że jedna przegrana nie skreśla cię jako artysty. Jeśli jesteś sobą i cały czas tworzysz, to jesteś wartościowy sam w sobie. Warto o tym pamiętać tworząc.

Czy polecam? Tak, ale młodym osobom, fanom Violetty albo takim, którzy lubią lekkie książki i nie przeszkadzają im typowe głupstwa nastolatek. Ostatecznie jestem zadowolona, że ta książka wpadła mi w ręce i obejrzę na pewno parę odcinków serialu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zosia i jej Zoo-Gadatliwy tygrys

Dzisiaj coś z literatury dziecięcej, co jednak zachwyci i starszych. ,,Gadatli tygrys-Zosia i jej ZOO". Powiem wam, że ciężko było wcześniej dostać ten tomik. Empik ani Smyk go nie miał, a na allegro miał jakieś chore ceny typu 100zł. Ale pewnego dnia pojawił się w końcu w Smyku w ludzkiej cenie no i musiałam go kupić! Mam konika na punkcie tygrysów. Naprawdę, kocham dzikie koty. Dlatego z tej serii mam też ,,Samotne lwiątko". Książka ma piękne przesłanie o tym, że trzeba ratować zwierzęta przed utraceniem ich naturalnych środowisk. Poza tym historia nieco uczy, jak poradzić sobie z natłokiem myśli i brakiem odwagi :) Ilustracje są przecudne, niektóre są na dwie strony i naprawdę wyjątkowe w tym tomie. Bo w ,,Samotnym lwiątku", które to czytałam jako pierwsze, chyba aż takich nie było. Trochę żmudne dla stałego czytelnika jest to, że w każdym tomie są przypominane podstawy historii. Ale rozumiem, po co to jest-poprostu np.dzieciom czasem rodzice kupują takie ...

Podsumowanie kolekcjonerskie-sierpień

Zapraszam na podsumowanko, co kupiłam do kolekcji w zeszłym miesiącu :) Ozdoby do głównej kolekcji. Kula z liskiem i sarenka w Action. Ozdoby z Action to jednak hit, niedrogo a śliczne :)  Byczek kupiony na targu staroci za 5zł. Trochę drogo patrząc na to, że rogi ma nieco osbzczerbione, ale jest unikatem, więc było warto. Nigdy nie widziałam w sklepach ceramicznego byczka, więc kupiłam go ochoczo ;) Na tym stoisku sprzedawały dziewczynki i pamiętam że mówiły, że pierwszą rzecz sprzedały jak kupiłam byczka, haha. Miały tam głównie zabawki, ale znalazł się i on. Jestem także mega szczęśliwa, że mam tą poduszkę Simba z Króla lwa. Kosztowała zaledwie 30zł w Pepco. W centrum miasta nigdzie nie było, znalazłam dopiero w Pepco na poboczu. Warto było szukać *-* Takie długopisy. Uwielbiam wymyślne długopisy, jest w nich coś magicznego. Pusheen w Smyku, wiatraczek w Pepco, a niewidzialny ananas w Action. Zabawki sensoryczne Kurczak, który wyskakuj...

Podsumowanie kolekcjonerskie-lipiec 2024

W tym miesiącu nie do końca postanowiłam, co konkretnego będę kolekcjonować i dlatego nie jest tego dużo i są to różne rzeczy. Jak do tego podchodzę teraz? Na luzie. Co mi się spodoba, to kupię. Po co się ograniczać? Ale w praniu wyszło, że najczęściej od sierpnia kupuję długopisy i breloki :) Dlatego są główną kolekcją od sierpnia, ale zdarza mi się też kupować inne rzeczy. I jestem zadowolona z tego stanu rzeczy :) Nie ograniczam się, mam główną kolekcję, ale jestem otwarta na to, co spotykam. A co kupiłam w lipcu? Uwielbiam tego jednorożca z magazynu Schleich Bayala. Co najlepsze, Schleich naprawił swój błąd i ta figurka ma napisy firmowe! Poprzednie z gazet nie miały i to czyniło je nieco mniej wartościowymi, bo trudno udowodnić, że to oryginalne Schleichy, po wyjęciu z opakowania. Dlatego też uważałam wtedy, że nie do końca opłaca się je kupować. Mimo że trochę ich kupiłam XD Pachnący pluszak-kupiłam w ulubionym sklepiku.   Co najlepsze, w tym skle...