Uwaga, recenzja zawiera SPOILERY!
Różnice między książką a filmem
W filmie nie ma sceny, w której Ethan i Bailey zgubili się w lesie. Nie ma też Pianki. Nie było sceny, w której Todd podrzuca zatrute mię
so Baileyowi (jeny, jaki ten Todd jest chory :/). W ogóle, w filmie nie poznajemy Todda tak dobrze, jak w ksiąźce.
W filmie podczas pożaru też Ethan nie skakał z okna i nie był poparzony. Nie było powiedziane, że Ethan ma śrubę w nodze i bliznę w tym miejscu. Nawet tam nie chodził o kuli.
Nie było też sceny, w której Hannah biega w jakimś ośrodku sportowym, a Ethan jest o nią zazdrosny, bo przytulała się z kolegą.
I w filmie i w książce występuje wcielenie jako Ellie, pies policyjny poszukiwawczy, ale w filmie nią ma tylu ciekawych akcji z jej udziałem, co w książce. Nie występowały tam też takie psy jak Cammie i Gipsy. Szkoda, że nie było ratowania żywej kobiety spod gruzu, bo dzięki temu nabrałam dodatkowego szacunku dla Ellie.
No i rozpoznanie Baileya w Koleżce było inaczej w książce i w filmie. W filmie Ethan rozpoznał Baileya dzięki temu, co on umiał w zabawie, a w książce poprostu umierając zaczął widzieć Baileya w Koleżce. Myślę, że lepsze to było w filmie, bo o wiele weselsze i bardziej klimatyczne.
Podsumowując to poprostu książka jest o wiele bardziej szczegółowa niż film. Ale co się dziwić, skoro film to tylko adaptacja, a adaptacje przeważnie różnią się od oryginału.
Reszta
Rozumowanie psa w tej książce może nie jest szczególnie realne, ale da się w nie uwierzyć. Autor świetnie oddał to, że psy wyczuwają nastrój i emocje człowieka, bo Bailey doskonale je rozpoznaje u różnych swoich właścicieli. Ba, Bailey poznaje nawet, że ktoś jest wrogo nastawiony. No i Bailey ma trochę zegarek w głowie, więc aż przypomniało mi się ,,Lassie, wróć!", gdzie Lassie wiedziała, kiedy czekać na swojego chłopca. Ciekawe jest też, jak Bailey rozpoznaje rodzaje uczucia, jakim darzą go kolejni właściciele. Na przykład Ethan obdarza go czystą miłością, a Jacob nawiązał z nim więź z pewnym chłodem.
Co do rozumowania, nierealna u psa jest refleksja o tym, jaki jest i czym rządzi się się świat i jaki jest sens życia, bo tak rozległych myśli to psy chyba nie mają. No chyba, że się mylę, kto tam wie co psy mają w głowie, hehe...
Fajne jest to, że książka podkreśla, że Ethan i Bailey to miłość od pierwszego wejrzenia, ale chyba w filmie też było to mocno widać.
SPOLER:W prawdzie Baileya trudno nie polubić, ale w pewnych momentach mnie denerwował. Ja jestem kociarą, a on stwierdził, że po śmierci Dymki nie ma co płakać, bo on jest znacznie lepszym zwierzakiem niż Dymka, niż koty. Za cholerę się z nim nie zgodzę. Kocham koty, sama mam kota. Nie można mówić, że pies jest lepszy od kota ani że kot jest lepszy od psa, bo to tak samo cudowne zwierzęta. No chyba, że ktoś ma inną subiektywną opinię, ale niech wtedy zostawi to zdanie dla siebie. SPOILER:Raz Bailey stwierdził ,,Psy mają ważne obowiązki jak na przykład szczekanie na dzwonek, a koty są bezużyteczne"-nie zgadzam się. Koty mruczą, ogrzewają człowieka co ma zbawienny wpływ, a nawet kładą się mu na bolącym miejscu i troszkę znieczulają. To tak samo ważna rola, co u psów.
Co do Dymki, dziwne jest dla mnie, że główny bohater się z nią nie zżył, chociaż przez tyle czasu z nią mieszkał o.O. No cóż-,,Jak pies z kotem". A jak wykopał martwą Dymkę, bo ,,Przecież nie mogli zakopać kota w tak idealnym stanie", to już ręce mi opadły...
Jak był ten pożar, to miałam za złe Baileyowi, że zostawił Szczęściarę na pastwę losu, ale na szczęście przeżyła, bo później nadal żyje. Uff, co za szczęście! Kocham koty i bolałoby mnie, gdyby Szczęściara nie przeżyła. Bailey, owszem, został bohaterem, ale zostawienie małego kotka na pastwę losu w pożarze jest słabe. W ogóle Bailey myśli, że koty są głupie, ja się nie zgadzam, bo koty są totalnie inteligentne ;) Nie zgadzam się też z tym, że ten bohater stwierdził, że psy mają mniejszy sens życia niż ludzie. Psy poprostu mają mniej skomplikowany sens, w końcu ludzie w przeciwieństwie do psów potrzebują różnych dóbr, kiedy zaś psom wystarcza jedzenie i miłość opiekuna, no ewentualnie opieka weterynaryjna.
Haha, spora część tej recenzji jest o tym, że nie zgadzam się z Baileyem co do kotów xD. Ale jego relacja ze Szczęściarą w pewnym momencie była urocza, bo się razem bawili. Uroczą relacją była także jego relacja z Hannah, bo ona też bardzo tego psa lubiła.
Najbardziej w tej książce podobały mi się okres przebywania Baileya razem z chłopcem Ethanem i ratowania ludzi jako Ellie. Ten pierwszy był poprostu taki ciepły i kolorowy, a drugi niezwykle ciekawy i wciągający, jak jakiś kryminał, co jest bardzo ciekawe jak na książkę o psie...W ogóle urocze było, jak Jacob twierdził że ,,Ellie mówi...(to i to, coś tam coś tam), bo tak dobrze rozumiał swojego psa i jak on pracuje. Epickie było zdanie ,,Ellie, chodźmy odnaleźć dziewczynkę.", kiedy to nawet Jacob zignorował nadjeżdżające wsparcie, aby tylko zrobić swoje razem z Ellie.
Rozbroiła mnie także ta szczegółwość węchu Ellie, kiedy to już na emeryturze przyszło jej szukać zaginionego chłopca-,,Czułem masło orzechowe, czekoladę, kredki i człowieka". Zabawne, że Ellie czuła jednocześnie tak bardzo zwykłe rzeczy jak i człowieka.
Co do przemyśleń Baileya na temat życia, bywały one bardzo ciekawe. Na przykład ,,Czy jest więcej niż jeden sens życia psa?" I z tego psa jest niezwykły cwaniak, bo przecież on rozpoznał, że starszemu Ethanowi potrzebna jest rodzina, aby był on szczęśliwy O.O. W ogóle fajnie, że książka nie kończy się na samym ponownym odnalezieniu Ethana przez głównego bohatera, a domyka ona książkę do samego końca. Dzięki temu nie czuć niedosytu na koniec, jak to bywa z niektórymi książkami, które czasem nawet i pozostawiają czytelnika z takim stanem, że może gdybać, co było dalej. Chociaż w sumie można gdybać, jak Hannah przeżyła śmierć Ethana, ale to już druga sprawa.
Właściwie to jest też druga część przygód Baileya, w której towarzyszy on dziewczynce Clarity. Na pewno sięgnę po tą część, ale nie mam pojęcia, czy Clarity dorówna dla mnie Ethanowi, bo Ethana polubiłam niezwykle. I dla mnie Bailey jest psem Ethana.
Niektóre zakończenia rozdziałów są bardzo klimatyczne i idealnie je zakańczają, jak na przykład rozdział 32, gdzie Ethan po latach zaprasza Hannah na kolację, co jest wielką zmianą w jego życiu i właśnie dlatego jest to takie wyjątkowe.
Rozwaliło mnie, że jeden chłopczyk z rodziny ,,dziadziusia" Ethana nazywa się Chase. ,,Psi patrol" się kłania!xD No cóż, i to i to o psach ;).
W ogóle czasem rozumowanie Baileya mnie rozwalało, na przykład takie zdanie ,,Zamerdałem, żeby pokazać kotom w oknie, że ja zrozumiałem dowcip, a one nie." czy ,,Roztropnie i ja obsiusiałem rzeczony śnieg, by wiedziała, że o niej myślę"xD (aczkolwiek to akurat ma sens, bo psy porozumiewają się zapachami ;) ). Ale czasem mówił także urzekające zdania, na przykład ,,Niektóre psy chcą poprostu być wolne i móc swobodnie biegać, bo nie mają chłopca, który je kocha".
Podsumowując-wyjątkowa książka i chociaż to nie jest romans, pełna miłości i ciepła. I przyjaźni. Bardzo przyjemnie się ją czyta, jest w niej i ciepły okres (młody Ethan), i okres trzymający w napięciu niczym kryminał (wcielenie Ellie jako poszukiwawczy pies policyjny). Bardzo dobra książka, jedna z tych, do których na pewno będę wracać.
Komentarze
Prześlij komentarz